poniedziałek, 12 maja 2014

ROZDZIAŁ 37


Po pół godzinnej nawalance na poduszki odpłynęliśmy....
Poczułem jak ktoś mnie kopie. Pewnie Roberta ma koszmar. Nic sobie z tego nie zrobiłem. Dalej drzemałem. W pewnym momencie kopnęła mnie tak mocno,że spadłem z łózka. Szybko otworzyłem oczy. Wstałem i zobaczyłem,że Roberta nie śpi.
-Czemu mnie zrzuciłaś z łózka?-zapytałem
-Ja? Ja bym się nie warzyła dotknąć pana Malika bez jego pozwolenia-zaśmiała się.
-Dobra ok czyli ja sam siebie zrzuciłem z łózka?-zapytałem 
-Tak-odpowiedziała. Spoważniałem i odwróciłem głowę ale po chwili się uśmiechnąłem. Roberta i ja zaczęliśmy się śmiać. Następnie Pardo podała mi jakieś szare dresy. Poszedłem się odświeżyć. Po mnie poszła Roberta. Zszedłem na dół i postanowiłem zrobić śniadanie ale pewna osoba mnie wyprzedziła. A tą osobą była Jasmin. 
-Co ty tu robisz?-zapytaliśmy równocześnie
-Chciałem zrobić Robercie śniadanie-odpwowiedziałem. Jamsin zaczęła się śmiać sam nie wiem z czego.
-A tobie co tak do śmiechu?-zapytałem. Ona pokazała na moje włosy. Poszedłem na przedpokój by się obejrzeć w lustrze. Moje włosy były potargane,a co najważniejsze pomalowane na... RÓŻOWO!!!
-ROBERTA!!!-byłem wkurzony. Czemu tego nie zobaczyłem jak byłem w toalecie? Roberta zeszła zadowalana ze schodów. Była ubrana w to
-Co ty tak się wypindrzyłaś?-trochę się uspokoiłem
-Idę do moich rodziców-powiedziała
-Aha? I dlatego się tak odcawiłaś?-zapytałem
-Tak bo tam ma być jakiś ważny gość-odpowiedziała

                                             *ROBERTA*
-Za dwa dni ta farba zejdzie-powiedziałam mu na ucho. Potem powędrowałam do Jasmin. Zobaczyłam,że ona nie jest jeszcze gotowa.
-Jasmin zaraz mamy jechać a ty jeszcze w piżamie?-trochę sie wkurzyłam
-Dobra już idę się wyszykować. Poszła na górę i po kilku minutach wróciła na dół ubrana w to.
-Jasmin serio?-zapytałam
-No co od niej chcesz przecież ładnie wygląda w tej bluzce.-bronił jej Zayn. Podeszłam z Jasmin do lustra. Jamsin mi zrobiła fryzurę,a ja taką samą jej.

Gotowe wyszliśmy. Poszłam do auta. Wsiedliśmy i ruszyliśmy. Miałam nadzieję,że to nie chodzi o Louisa. Po godzinie jazdy dojechaliśmy. Wysiadłyśmy i weszliśmy do środka. W wejściu przywitali nas rodzice. Usiedliśmy na kanapie.  Oczywiście Jasmin chciała zrobić ze mną zdjęcia więc robiliśmy. Po chwili mama powiedziała byśmy usiedli przy stole. Gdy już wszyscy zajęli miejsca ktoś zapukał do drzwi. Mama poszła otworzyć. Miguel pewnie spał bo nie było go w salonie.
-Tato kto to za ten gość?-zapytałam
-Zobaczysz-odpwiedział. Po chwili zobaczyłam osobę,której bym się nie spodziewała zobaczyć. Odwróciłam wzrok od niego. 
-Hej Louis-przywitała się Jasmin. Nie miałam ochoty się na niego patrzeć. Usiadł na przeciwko mnie.
-Jasmin fajna bluzka-powiedział z zachwytem Louis
-Dzięki-odpowiedziała radośnie.
-Ty też ładnie wyglądasz Roberta-zwrócił się do mnie. 
-Zaraz rzygnę tęczą-powiedziałam poirytowana.
-Roberta uspokój się-skarcił mnie tata
-Dobrze kochany tatusiu-przesłodziłam to co powiedziałam. Wstałam i poszłam pomóc mamie. Weszłam do kuchni.
-Po co zaprosiłaś Louisa?-zapytałam mamę
-Przecież jesteście razem-powiedziała
-Nie, nie jesteśmy razem zerwaliśmy-powiedziałam z łzami w oczach. Zamrugałam kilkakrotnie by pozbyć się niechcianej cieczy.
-Przepraszam cię Roberta nie wiedziałam-powiedziała i mnie przytuliła
-Spoko czasu nie cofniesz-powiedziałam. Potem poszliśmy poukładać posiłki na stół. Louis cały czas się na mnie patrzył. Usiadłam koło Jasmin. Powiedziała mi po cichu.'' Czemu nie chcesz wybaczyć Louisowi?''. Odpowiedź jest prosta ''Boję się mu wybaczyć''. Krótka ale jest. Miałam ochotę Louisa zabić wzrokiem. Zaczęłam rozmawiać z rodzicami bo ich dawno nie widziałam.
-Roberta chciałabyś znowu być sławna?-zapytała Jasmin
-W sumie fajnie być sławną. Fani spotykają cię i rozdajesz autografy i wiesz,że dla kogoś śpiewasz i się starasz-oznajmiłam. W pewnym momencie Louis wyszedł z telofonem.
-Zaraz wracam-powiedziała Jasmin. Po chwili wrócili uradowani. 
-Roberta mamy dla ciebie niespodziankę ale będziesz musiała pojechać z Louisem-powiedziała Jasmin patrząc na mnie
-Wiecie,że nie lubię niespodzianek-przypomniałam im choć Louis jako mój były chłopak powinien to pamiętać.
-No proszę-namawiali mnie
-No dobra ale pamiętajcie,że to ostatni raz-uprzedziłam ich. Wstałam równocześnie z Louisem. Poszliśmy do jego auta. Mam nadzieję,że to jest niedaleko bo mi się nie chce daleko jechać z nim.  Po chyba półtora godzinnej jedźcie dojechaliśmy do jakiegoś wielkiego budynku. Wysiadłam z auta.
-Choć mam nadzieję,że ci się spodoba-zachęcił mnie. Nic nie powiedziałam. Gdy weszliśmy przywitała nas pewna pani, która znała Louisa. Weszliśmy do windy i pojechaliśmy na jakieś piętro.  Szliśmy długim korytarzem w pewnym momencie weszliśmy do jakiś drzwi. Zobaczyłam tam jakiegoś kolesia. Był nawet stary. No dobra trochę przegięłam na oko miał 50 lat. Mam nadzieje,że nie będę tu długo siedzieć. Wiem okropnie marudzę. Koleś wstał.
-Witaj jestem Simon Cowell ty pewnie jesteś przyjaciółką Louisa? Robeta? Tak? Dobrze zapamiętałem imię?-oznajmił
-Jetem Roberta, a nie Robeta. I można tak powiedzieć,że jestem przyjaciółką Tomlinsona-powiedziałam dość stanowczo.
-Dobra mniejsza. Louis do mnie dzwonił bo powiedział,że chciałbyś być sławna-oznajmił. Spojrzałam na Louisa morderczym spojrzeniem. Znów spojrzałam na Simona
-Tak chcę być sławna ale na razie muszę coś załatwić NOW z Louiem- z Simona przeszłam spojrzeniem na Louisa. Wyszliśmy z pokoju. 
-Czy ty Louis oszalałeś?!-miałam ochotę go wziąć i zgnieść jak papier. Louis cały czas się szczerzył jak jakieś małe dziecko. Ugh! W sumie to Lou to jest dziecko i w dodatku małe.
-Louis nie... a z resztą-machnęłam ręką. Chciałam iść ale Tommo mnie zatrzymał. Odwróciłam się na pięcie i w jego stronę rzuciłam jedno przesączone jadem ''Czego?!''. On się an mnie spojrzał błagalnym spojrzeniem.
-Roberta nie pożałujesz tej decyzji-powiedział.
-Louis dla mn...-nie dokończyłam bo Louis mnie pocałował. Zza moich pleców dobył się czyiś głos. Odwróciliśmy się. Naszym oczom ukazał się rozzłoszczony Simon.
-Louis chcesz mi coś powiedzieć?-zapytał z gniewem w głosie.
-Ja z Robertą chodziłem ale ona ze  mną zerwała a teraz mn...-nie dokończył bo mu przerwałam.
-A teraz znowu z nim jestem-dokończyłam. On się na mnie spojrzał pytająco. Tak dobrze przeczytaliście ZNÓW CHODZĘ Z LOUISEM!!!!!!!!!!!!!! . Na twarzy Simona malował się cwaniacki uśmiech.
-Tylko nie chcę by to wyszło na jaw-zaznaczyłam
-Wiesz,że jak się dowiedzą o tym,że ty chodzisz z Louisem to będziesz bardziej sławna?-oświecił mnie. Ty dobrze,że mi powiedział bo bym nie wiedziała ty muszę sobie to napisać w pamiętnku czerwonym markerem.
-Tak i będę hejtowana-oświeciłam tym razem ja go. Simon się spojrzał raz na mnie raz na Louisa.
-Simon jeśli ona nie chce by się o niej dowiedzieli to nie róbmy jej na przekór-oznajmił Louis.
-No spoko tylko,że to wcześniej czy później wyjdzie na jaw-oznajmił podnosząc ręce do góry w znaku obronnym. Potem jeszcze porozmawialiśmy  i ustaliłam ,że jutro o 12.00 a.m mam być tutaj to omówimy kontrakt. Nie wiem czy go podpisać czy nie. Teraz wracam z Louisem do domu.
-Może jakaś kolacja?-zapytała Lou

                                <MUZYKA DO MOMENTU>

-No spoko tylko nie do takiej restauracji restauracji tylko do restauracji-ta Roberta chyba już tego bardziej skomplikować nie mogłaś. Pojechaliśmy do jakiejś knajpki. WOW Louis mnie zrozumiał WOW.Wzięliśmy na wynos dania i pojechaliśmy do mnie do domu. Weszliśmy cali happy. Zamknęłam drzwi,a Louis mnie pocałował. Gdy się ode mnie odsunął zobaczyłam Zayna nie był szczęśliwy. Bomba znów zraniłam mojego przyjaciela. 
-Louis idź na chwilę do kuchni-powiedziałam do Louisa patrząc się na Zayna. Zayn miał spuszczoną głowę. Podeszłam do niego bliżej.
-Zayn...przepraszam-powiedziałam łamiącym się głosem. On odwrócił głowę. Widziałam w jego oczach łzy. Nic nie powiedział. Już mnie nawet jego różowe włosy nie bawiły.
-Jesteś na mnie zły?-zapytałam 
-Nie czemu mam być zły?-zapytał patrząc w bok. Boże czemu mnie spotykają takie złe rzeczy.
-Zayn przepraszam cię za wszystko-przytuliłam go. On wyszedł bez żadnego słowa. Nawet się ze mną nie pożegnał. Roberta no ba,że się z tobą nie pożegnał przecież całowałaś się z Louisem na jego oczach jak ma się z tobą jeszcze żegnać-mówiło moje drugie ja. Ta moje kochane drugie ja<czujecie sarkazm?> Łzy mi spłynęły po polikach. Szybko poszłam do łazienki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz