sobota, 10 maja 2014

ROZDZIAŁ 36


_______________________________________________________________________________
_______________________________________________________________________________
Dziękuję za ponad 1242 wejścia.  ___________________________________________________
_______________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________




Nagle przyjechały.Kamień mi z serca spadł nie wiem co bym zrobił jakby nie dojechały.
-Zayn spokojnie zluzuj trochę-powiedział Harry
-To już Louis się tak nie martwi-powiedział Liam
-Tak tylko,że..a zresztą-machnąłem ręką.
-Uuuuu ktoś tu się zakochał w Robercie-zawył Niall. Nie wytrzymałem i wyszedłem z auta. Jak to dobrze,że w kieszeni mam paczkę papierosów. Przynajmniej się uspokoję. Stanąłem niedaleko sklepu. Wyciągnąłem szluga i zapaliłem. Podeszła do mnie Roberta. Patrzyła się na mnie z pytaniem.
-Co tam Malik?-zatroszczyła się
-Chłopaki mnie wkurzają-powiedziałem. Patrzyłem się w bok bo nie chciałem by dym papierosowy padał na Robertę.
-A mnie wkurzają dziewczyny-wyżaliła się zakładając ręce na klatce piersiowej.
-To witaj w klubie. Chcesz zapalić?-zapytałem wyciągając paczkę z papierosami w stronę mojej towarzyszki.
-Nie palę bo wiem, że każdy szlug zabiera 30 minut życia-powiedziała dumna z swojej wypowiedzi.
-Oj nie przesadzaj z tymi 30 minutami-zaśmiałem się. Potem pogadaliśmy o innych sprawach ale nie na długo bo nam Victoria przeszkodziła.
-E! Gołąbki chodźcie już bo nam się już nudzi!!-powiedziała. Spojrzeliśmy na siebie.
-Powodzenia-zażyczyliśmy równocześnie. Potem poszliśmy do odpowiednich aut.

                                                      *W DOMU 1D*
Ja siedzę w swoim pokoju nie wiem co robią chłopaki i dziewczyny. Pewnie o czymś gadają. Choć Niall pewnie w kuchni siedzi, a dokładniej w lodówce. Mam nadzieję, że nikt teraz nie przyjdzie.  Leżę na łóżku i myślę. A o czym myślę? O wszystkim i o niczym. Ta to określenie mi najbardziej pasuje. Myślę, myślę i myślę. Usłyszałem pukanie. Mruknąłem coś pod nosem i powiedziałem dość wyraźnie i głośnie by mnie ten ktoś usłyszał i zrozumiał '' Proszę, wchodzisz na własne ryzyko''. Weszła Roberta i zobaczyłem, że się śmieje.
-''Proszę, wchodzisz na własne ryzyko''? Serio? Lepszego tekstu nie mogłeś wymyślić?-powiedziała ze śmiechem w głosie.
-Nie, nie mogłem nic lepszego wymyślić-też się zacząłem śmiać. Okazało się, że Roberta musi jechać do domu ale boi się sama jechać do domu. Tsaaa bo uwierzę, że ta Roberta boi się jechać sama do domu. Pewnie brakuje jej kogoś do pogadania. Zaraz, zaraz przecież Jasmin była z nami.
-A Jasmin?-zapytałem bo ciekawość wzięła górę.
-Poszła z dziewczynami-odpowiedziała. Teraz zobaczyłem, że ma w oczach łzy. Nie chciałem jej dalej męczyć pytaniami i się zgodziłem z nią pojechać. Zeszliśmy na dół. Jechaliśmy w milczeniu. Jak będzie chciała to mi przecież powie.
-Zostaniesz u mnie na noc?-zapytała z nadzieją w głosie.
-No spoko tylko nie mam ciuchów na zmianę-powiedziałem patrząc na nią z współczuciem.
-Pewnie się znajdą jakieś ciuchy albo Louisa albo moje-powiedziała.
-Twoje?-zdziwiłem się
-Tak kupuję nadal sobie męskie bluzy czy bluzki-wytłumaczyła
-I wszystko jasne-zaśmiałem się. Po godzinie jazdy dojechaliśmy do domu Roberty. Weszliśmy i Roberta powędrowała do kuchni. Co ona w Nialla się bawi? Tak chyba tak. Powędrowałem za nią. Zobaczyłem, że trzyma sok w szklance. Drugą podała mi. Skorzystałem z okazji i wziąłem. Nadal była przygnębiona.
-Roberta chcesz pogadać?-zapytałem z powagą
-Ale obiecaj, że nikomu nie powiesz-pogroziła mi palcem. Powstrzymywałem się od śmiechu.
-Ok obiecuję-podniosłem ręce do góry w znaku obronnym. Nadal powstrzymywałem się od śmiechu.
-Zayn ty tego nie bierzesz na poważnie-opuściła ręce. 
-Dobra Roberta mów-powiedziałem uśmiechając się zachęcająco.
-Chodzi o Louisa-powiedziała,a jej oczy zabłysły łzami.
-Choć do salonu-powiedziałem stanowczo. poszliśmy. 
-Nie radzę sobie z tym. Moje życie to jeden wielki koszmar pod tytułem ''Życie do dupy''. Mam ochotę skoczyć z mostu lub zginać nie mam po co żyć-powiedziała, a jej łzy spłynęły po policzkach.
-Roberta twoje życie nie jest do bani wręcz przeciwnie. Masz przyjaciół, rodzinę i nas, którzy ci pomagają i wspierają w trudnych chwilach-pocieszyłem ją. 
-Tak jasne tylko,ze ja sobie nie radze z Louisem bo..bo-nie wytrzymała i wybuchła płaczem. Przytuliłem ją,a ona instynktownie się wtuliła. Nie wiedziałem co robić. Może jednak ona nadal kocha Louisa tylko,że nie jest gotowa na związek? Ta pewnie tak. 
-Roberta spokojnie jeśli nie jesteś gotowa by mi powiedzieć to nie mów-pocieszałem ją.
-Chcę z siebie to wszystko wyrzucić-oznajmiła
-Roberta jak nie chcesz to nie mów-oznajmiłem patrząc jej prosto w oczy.
-Chodzi o to,że sobie nie radzę. W sensie,że nie wiem czy wybaczyć Louisowi czy nie. Boję się,ze znowu mnie zrani-tłumaczyła, a ja ją uważnie słuchałem. 
-A co ci serce mówi?-zapytałem ostrożnie
-Żeby mu wybaczyć-powiedziała cicho spuszczając głowę. Podniosłem dwoma palcami jej podbródek.
-Więc jaki problem?-zapytałem posyłając jej ciepły uśmiech. Ona odwzajemniła gest.
-Ale chcę jeszcze się przespać z tą myślą-powiedziała robiąc grymas. Słodko wygląda jak robi grymas. Wygląda jakby miała z 10 lat. A ma 19 lat.Ta za dużo ją  odmłodziłem.
-Choć się przejść-zaproponowałem ona tylko kiwnęłam głową na tak. Wyszliśmy. Szliśmy gdzie bądź. Rozmawialiśmy, śmialiśmy i wygłupialiśmy się. Jednym słowem była zabawnie. Wziąłem Robertę na plecy i zacząłem biec. Ta ktoś by mógł sobie pomyśleć, ze jesteśmy razem. W pewnym momencie zatrzymały nas kilka fanek. Dałem im autografy i zrobiłem z nimi zdjęcia. Podszedłem do Roberty.
-Przepraszam czy Roberta byś nam dała autografy i zrobiła z nami zdjęcia proooooszę?-zapytała jedna dziewczynka
-Z chęcią-odpowiedziała Roberta i poszła dać autografy i zrobić zdjęcia. Potem jeszcze zrobiliśmy sobie,że ja i Roberta stoimy z fanką. Nawet fajnie było. Potem poszliśmy z powrotem do domu. Poszliśmy? Fajnie by było. Musieliśmy biec bo tłum fanek zaczął nas gonić. Gdy nasz ochroniarz jest potrzebny to go nie ma , a jak nie jest potrzebny to jest. Ale udało nam się uciec. Gdy wbiegliśmy do domu. Zaczęliśmy się śmiać nie wiedząc z czego.  Taaa cali my. Resztę czasu spędziliśmy na wygłupianiu się. Po wykańczającym dniu postanowiliśmy się zdrzemnąć. Tsaa nasza drzemka trwa kilka godzin. To co mnie łączy z Pardo. Długie spanie. Po pół godzinnej nawalance na poduszki odpłynęliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz