Usłyszeliśmy trzaśniecie drzwiami. Trochę się przestraszyłam. Miałam nadzieję,że to nie Louis. Zeszliśmy razem na dół. Zobaczyłam Jasmin. Podbiegłam do niej i ją przytuliłam.
-Choć ci coś powiem-pociągnęłam ją za nadgarstek.
*ZAYN*
Dziewczyny poszły na górę,a ja zostałem z Harrym.
-Harry pójdziesz ze mną do Louisa?-zapytałem
-No spoko-powiedział. Wysłałem Robercie SMS. Nie odpisała. Poszedłem z Harrym do Louisa. Nie chcę być pokłócony z Louisem.Weszliśmy do domu. Powędrowaliśmy na górę. Zapukałem do drzwi. Odpowiedziała mi głucha cisza. Zaryzykowałem i wszedłem.
-Louis..-zaczął nie pewnie
-Chcę być sam-powiedział. Siedział plecami do drzwi. Pokazałem Harremu by poszedł sobie. Wszedłem do pokoju.
-Louis chcę cię przeprosić-podszedłem do niego.
-Czemu akurat Roberta?-powiedział łamiącym się głosem.
-Bo...bo ja się też w niej kocham..-spuściłem głowę.
-Co?!-momentalnie wstał
-Przecież wiedziałeś-powiedziałem
-No tak ale CO?!-powiedział
-Louis przepraszam nie chciałem by tak wyszło. Teraz mam wyrzuty sumienia-spojrzałem na niego.
-Wybaczę ci jeśli pomożesz mi się pogodzić z Roberta-powiedział
-Ok wszystko dla najlepszego przyjaciela-przytuliłem go. Jak ja się cieszę,że mi wybaczył. Ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę-powiedział marchewkowy.Wszedł Liam.
-Jutro jedziemy na piknik-poinformował
-A dziewczyny też jadą?-zaciekawiłem się
-Roberta, Jasmin, Demi, Selena i Victoria-odpowiedział
-Spoko-odpowiedzieliśmy równocześnie
-Widzę,że się pogodziliście-zauważył
-No-znowu powiedzieliśmy w tym samym momencie. Poszliśmy do domu Roberty. Weszliśmy na górę. Zapukałem do pokoju Roberty.
-Proszę-odpowiedziała radośnie. Weszliśmy.
-Czego tu chcesz Tomlinson?-zapytała z podenerwowaniem
-Chcę cię przeprosić-powiedział błagalnie
-Teraz to już trochę za późno-powiedziała stanowczo
-Jak ja bez ciebie żyć nie mogę-powiedział
-Tak, jakoś przedtem nie widziałam-spojrzała w bok
-Roberta wybacz mu-poprosiłem
-Za takie coś mu nigdy nie wybaczę-powiedziała. Louis chyba się poddał bo spuścił głowę.
-Wiesz co jeśli byś była tą samą Robertą co przedtem to byś mu wybaczyła-powiedziałem
-Tamta Roberta została tam gdzie moja dawna miłość do Louisa, a teraz bym prosiła byście wyszli z pokoju bo ja się szykuję do pikniku jutrzejszego-powiedziała z powagą.
-Nie poznaję cię Roberta-powiedziałem.
-Trudno-wzruszyła ramionami. Louis wyszedł z pokoju ja powędrowałem za nim.
-Louis nie przejmuj się minie jej-pocieszałem
-Ta jasne-powiedział zmarnowanym głosem. Było mi go szkoda.
*NASTĘPNY DZIEŃ*
*ROBERTA*
Byłam już wyszykowana do pikniku. Pożyczyłam od rodziców auto. Kupili sobie wczoraj nowe auto jeepa niebieskiego. Też w sumie bym takiego chciała. Ja mam jechać z dziewczynami jednym autem, a chłopaki drugim. Właśnie z Jasmin pakujemy rzeczy.
-Roberta jesteś?-usłyszałam wołanie Victorii
-Tak,w garażu!-krzyklam z pomieszczenia,w którym jestem. Po chwili zobaczyłam dziewczyny. Przywitałam się przytulaskiem i buziakiem w polik. Spojrzałam na zegarek. 11.00 a.m O 12.00 a.m mamy ten piknik.
-To jedziemy-powiedziałam radośnie
-Przecież mamy godzinę-zauważyła Selena
-Wiem ale prawie godzinę się jedzie do chłopaków-powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Wsiedliśmy do auta. Ja prowadziłam. Jasmin siedziała z przodu, a Selena, Demi i Victoria z tyłu w takiej kolejności co powiedziałam.Ruszyliśmy. Włączyłam radio akurat leciało One Direction-Little Thing. Zaczęłam nucić z Jasmin.
-Chciałabym zostać piosenkarką-wyżaliła się Demi
-I ja-dołączyła się Victoria
-Tyko,że to nie jest takie łatwe-powiedziałam
-Bo ty wiesz-powiedziała Jasmin
-No wiem. Wyślij któremuś z chłopaków,że już jedziemy-rozkazałam.
*JASMIN*
Wyciągnęłam telefon i napisałam do Louisa.
Potem już nic nie pisał. O 12.00 a.m byliśmy pod domem 1D. Wysiedliśmy.
-Roberta jesteś zła na Lou?-zapytałam ciszej
-Tak-odpowiedziała obojętnym głosem
-Ale on tego na prawdę żałuje-broniłam go
-A ty co panna ''pomogę Louisowi''?-zadrwiła
-Chcę tobie i jemu pomóc-powiedziałam
-Ooo jak słodko-przytuliła mnie-tylko,że ja sobie dam radę-powiedziała głaskając mnie po głowie.
-Roberta garnij się-powiedziałam i ją odepchnęłam.
-Spokojnie ja dam sobie rade,a w szczególności Louis-powiedziała. Tylko,że gdy mówiła o Lou to w jej głosie było słychać nutkę żalu i smutku.
-Pogódźcie się. Proszeeeeeeee-powiedziałam błagalnie. Ona nic nie powiedziała tylko poszła do domu,a ja za nią.
-Hej wszystkim to ja zawsze radosna i niemiejąca problemów Roberta!-krzykła i rozłożyła ręce
-I ja Jasmin!-dołożyłam się. Chłopaki się na nas rzucili. Fajnie było wchodzić do domu gdzie są osoby na których ci zależy i na odwrót. Czułam się kochana i zaakceptowana. Szkoda tylko,że Niall chodzi z Demi. Ale co tam znajdę sobie drugiego. Ale i tak go będę kochać.
-To gotowi do jazdy?-zapytał Zayn
-Jak zawsze-powiedzieliśmy razem. Miałam nadzieję,że dojedziemy w całości.
-Roberta dasz rade dojechać?-zapytał z opieką Harry
-Ja żebym nie dała rady?-zadrwiłam
-Roberta?..-naciskał
-Dam sobie Rade Harry za kogo ty mnie masz?-zapytałam patrząc na niego.
*NA MIEJSCU*
Na szczęście dałam radę dojechać. Doszliśmy do polany gdzie znajdowało się małe jeziorko. Rozłożyliśmy się na środku. Niall oczywiście dorwał się do jedzenia. Jak to on. Posiedziałam tak przez jakiś czas i postanowiłam się przejść.
-Idę się przejść-powiedziałam.
-To ja z tobą-zgłosił się Louis. Nic nie powiedziałam tylko poszłam w swoją stronę. Czemu akurat on chciał ze mną iść na ten spacerek. Tylko niech mi nie przeszkadza bo nie mam ochoty się z nim kłócić. W pewnym momencie złapał mnie za rękę. Wyrwałam mu się.
-Nie dotykaj mnie-powiedziałam stanowczo.
-Pogadamy?-zapytał
-Po co? My nie mamy o czym gadać-powiedziałam stanowczo
-A ja sądzę,że mamy-powiedział łapiąc mnie za przed ramie.
-Czego ty ode mnie chcesz?-powiedziałam trochę podenerwowana.
-Proszę wybacz mi byłem wkurzony-tłumaczył się i blablabla.
-Dla mnie nie istniejesz-powiedziałam.
Odwróciłam się i poszłam do reszty. Wiem,że to go zabolało ale on nie wiem jak on mnie zranił wtedy w domu. To co mu powiedziałam to nic w porównaniu z tym co było w domu. Usiadłam na kocu.
-Gdzie Lou?-zapytał Liam.
-Nie wiem i nie chcę wiedzieć-powiedziałam patrząc na koc. Po chwili wrócił. Nawet na niego nie spojrzałam. Czemu mnie muszą spotykać takie przykre rzeczy? A no tak to mój świat o nazwie ''życie do dupy''. Zawsze sobie wmawiałam,że w przyszłości będzie lepiej,a tu co? Wszystko się psuje. Moje życie to domek z kart, który stoi nie pewnie na ziemi. Gdy zawieje wiatr on się psuje tak ja moje odbudowane rzeczy. Tak jak teraz. Straciłam Diega to odbudowałam to i zaczęłam chodzić z Louisem. Wtem coś się zepsuło. Znowu. Moje życie jest do bani. Lepiej będzie jak zginę. I tak nikt nie zauważy,że znikłam. Z moich kochanych zamyśleń wyrwał mnie kochany Harry (Czujecie sarkazm?)
-Roberta nie śpij bo cię okradną-zażartował
-Ciekawe z czego jak ja już nic nie mam-powiedziałam
-Jak to z czego z przyjaciół i ...-zawiesił się. Wiem o co mu chodzi
-I z chłopaka?-dokończyłam za niego
-Nie-powiedział. Pff.. on myśli,że ja jestem głupia.
-Moje życie jest do bani-wyżaliłam się
-Roberta nie mów tak-pocieszała mnie Jasmin.
-Weźmy skończmy mówić o moim nie powiem jakim życiu-powiedziałam patrząc raz na Harrego raz na Jasmin.
-No spoko.-powiedział.
*ZAYN*
*POWRÓT*
Właśnie wracamy. Mam nadzieję,że i tym razem dziewczyny dojadą. W pewnym momencie zjechaliśmy na stację. Gdy wysiedliśmy nie było auta dziewczyn. Zacząłem się zamartwiać. Wyjąłem telefon i wybrałam numer do Roberty. Nie odbierała. Nagle....
-Proszę-odpowiedziała radośnie. Weszliśmy.
-Czego tu chcesz Tomlinson?-zapytała z podenerwowaniem
-Chcę cię przeprosić-powiedział błagalnie
-Teraz to już trochę za późno-powiedziała stanowczo
-Jak ja bez ciebie żyć nie mogę-powiedział
-Tak, jakoś przedtem nie widziałam-spojrzała w bok
-Roberta wybacz mu-poprosiłem
-Za takie coś mu nigdy nie wybaczę-powiedziała. Louis chyba się poddał bo spuścił głowę.
-Wiesz co jeśli byś była tą samą Robertą co przedtem to byś mu wybaczyła-powiedziałem
-Tamta Roberta została tam gdzie moja dawna miłość do Louisa, a teraz bym prosiła byście wyszli z pokoju bo ja się szykuję do pikniku jutrzejszego-powiedziała z powagą.
-Nie poznaję cię Roberta-powiedziałem.
-Trudno-wzruszyła ramionami. Louis wyszedł z pokoju ja powędrowałem za nim.
-Louis nie przejmuj się minie jej-pocieszałem
-Ta jasne-powiedział zmarnowanym głosem. Było mi go szkoda.
*NASTĘPNY DZIEŃ*
*ROBERTA*
Byłam już wyszykowana do pikniku. Pożyczyłam od rodziców auto. Kupili sobie wczoraj nowe auto jeepa niebieskiego. Też w sumie bym takiego chciała. Ja mam jechać z dziewczynami jednym autem, a chłopaki drugim. Właśnie z Jasmin pakujemy rzeczy.
-Roberta jesteś?-usłyszałam wołanie Victorii
-Tak,w garażu!-krzyklam z pomieszczenia,w którym jestem. Po chwili zobaczyłam dziewczyny. Przywitałam się przytulaskiem i buziakiem w polik. Spojrzałam na zegarek. 11.00 a.m O 12.00 a.m mamy ten piknik.
-To jedziemy-powiedziałam radośnie
-Przecież mamy godzinę-zauważyła Selena
-Wiem ale prawie godzinę się jedzie do chłopaków-powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Wsiedliśmy do auta. Ja prowadziłam. Jasmin siedziała z przodu, a Selena, Demi i Victoria z tyłu w takiej kolejności co powiedziałam.Ruszyliśmy. Włączyłam radio akurat leciało One Direction-Little Thing. Zaczęłam nucić z Jasmin.
-Chciałabym zostać piosenkarką-wyżaliła się Demi
-I ja-dołączyła się Victoria
-Tyko,że to nie jest takie łatwe-powiedziałam
-Bo ty wiesz-powiedziała Jasmin
-No wiem. Wyślij któremuś z chłopaków,że już jedziemy-rozkazałam.
*JASMIN*
Wyciągnęłam telefon i napisałam do Louisa.
Potem już nic nie pisał. O 12.00 a.m byliśmy pod domem 1D. Wysiedliśmy.
-Roberta jesteś zła na Lou?-zapytałam ciszej
-Tak-odpowiedziała obojętnym głosem
-Ale on tego na prawdę żałuje-broniłam go
-A ty co panna ''pomogę Louisowi''?-zadrwiła
-Chcę tobie i jemu pomóc-powiedziałam
-Ooo jak słodko-przytuliła mnie-tylko,że ja sobie dam radę-powiedziała głaskając mnie po głowie.
-Roberta garnij się-powiedziałam i ją odepchnęłam.
-Spokojnie ja dam sobie rade,a w szczególności Louis-powiedziała. Tylko,że gdy mówiła o Lou to w jej głosie było słychać nutkę żalu i smutku.
-Pogódźcie się. Proszeeeeeeee-powiedziałam błagalnie. Ona nic nie powiedziała tylko poszła do domu,a ja za nią.
-Hej wszystkim to ja zawsze radosna i niemiejąca problemów Roberta!-krzykła i rozłożyła ręce
-I ja Jasmin!-dołożyłam się. Chłopaki się na nas rzucili. Fajnie było wchodzić do domu gdzie są osoby na których ci zależy i na odwrót. Czułam się kochana i zaakceptowana. Szkoda tylko,że Niall chodzi z Demi. Ale co tam znajdę sobie drugiego. Ale i tak go będę kochać.
-To gotowi do jazdy?-zapytał Zayn
-Jak zawsze-powiedzieliśmy razem. Miałam nadzieję,że dojedziemy w całości.
-Roberta dasz rade dojechać?-zapytał z opieką Harry
-Ja żebym nie dała rady?-zadrwiłam
-Roberta?..-naciskał
-Dam sobie Rade Harry za kogo ty mnie masz?-zapytałam patrząc na niego.
*NA MIEJSCU*
Na szczęście dałam radę dojechać. Doszliśmy do polany gdzie znajdowało się małe jeziorko. Rozłożyliśmy się na środku. Niall oczywiście dorwał się do jedzenia. Jak to on. Posiedziałam tak przez jakiś czas i postanowiłam się przejść.
-Idę się przejść-powiedziałam.
-To ja z tobą-zgłosił się Louis. Nic nie powiedziałam tylko poszłam w swoją stronę. Czemu akurat on chciał ze mną iść na ten spacerek. Tylko niech mi nie przeszkadza bo nie mam ochoty się z nim kłócić. W pewnym momencie złapał mnie za rękę. Wyrwałam mu się.
-Nie dotykaj mnie-powiedziałam stanowczo.
-Pogadamy?-zapytał
-Po co? My nie mamy o czym gadać-powiedziałam stanowczo
-A ja sądzę,że mamy-powiedział łapiąc mnie za przed ramie.
-Czego ty ode mnie chcesz?-powiedziałam trochę podenerwowana.
-Proszę wybacz mi byłem wkurzony-tłumaczył się i blablabla.
-Dla mnie nie istniejesz-powiedziałam.
Odwróciłam się i poszłam do reszty. Wiem,że to go zabolało ale on nie wiem jak on mnie zranił wtedy w domu. To co mu powiedziałam to nic w porównaniu z tym co było w domu. Usiadłam na kocu.
-Gdzie Lou?-zapytał Liam.
-Nie wiem i nie chcę wiedzieć-powiedziałam patrząc na koc. Po chwili wrócił. Nawet na niego nie spojrzałam. Czemu mnie muszą spotykać takie przykre rzeczy? A no tak to mój świat o nazwie ''życie do dupy''. Zawsze sobie wmawiałam,że w przyszłości będzie lepiej,a tu co? Wszystko się psuje. Moje życie to domek z kart, który stoi nie pewnie na ziemi. Gdy zawieje wiatr on się psuje tak ja moje odbudowane rzeczy. Tak jak teraz. Straciłam Diega to odbudowałam to i zaczęłam chodzić z Louisem. Wtem coś się zepsuło. Znowu. Moje życie jest do bani. Lepiej będzie jak zginę. I tak nikt nie zauważy,że znikłam. Z moich kochanych zamyśleń wyrwał mnie kochany Harry (Czujecie sarkazm?)
-Roberta nie śpij bo cię okradną-zażartował
-Ciekawe z czego jak ja już nic nie mam-powiedziałam
-Jak to z czego z przyjaciół i ...-zawiesił się. Wiem o co mu chodzi
-I z chłopaka?-dokończyłam za niego
-Nie-powiedział. Pff.. on myśli,że ja jestem głupia.
-Moje życie jest do bani-wyżaliłam się
-Roberta nie mów tak-pocieszała mnie Jasmin.
-Weźmy skończmy mówić o moim nie powiem jakim życiu-powiedziałam patrząc raz na Harrego raz na Jasmin.
-No spoko.-powiedział.
*ZAYN*
*POWRÓT*
Właśnie wracamy. Mam nadzieję,że i tym razem dziewczyny dojadą. W pewnym momencie zjechaliśmy na stację. Gdy wysiedliśmy nie było auta dziewczyn. Zacząłem się zamartwiać. Wyjąłem telefon i wybrałam numer do Roberty. Nie odbierała. Nagle....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz