sobota, 5 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 27


                                          -piosenka do rozdziału-

Przyłożyłam pistolet do głowy.






W ten wszedł Louis. 

-Roberta co ty robisz?-zaniepokoił się

-Chcę zginąć-powiedziałam przez łzy.

-Why?-spytał z troską
-Bo nie uratowałam Zayna-oznajmiłam przez łzy.
-Nie strzelisz-założył ręce na klatce piersiowej
-Strzelę-kłóciłam się
-Nie bo za bardzo się boisz-mówił z opanowaniem.Miał rację nie strzelę. Opuściłam ręce. Louis podszedł do mnie i zabrał broń rzucił w kąt i mnie przytulił. 
-Przepraszam-wydusiłam przez łzy. Louis mnie głaskał mnie po głowie.
-Ty nie masz za co przepraszać-oparł swoją brodę o moją głowę.
-Nie wiem sama co czuję. Ja... ja ... ja chyba nic już nie czuję-wydukałam. Mocniej się do niego przytuliłam jakbym się bała, że mi ktoś go zabierze.
-Chcesz pojechać do Zayna?-spytał delikatnie
-Tak-powiedziałam
-To choć zawiozę cię-Oznajmił odsuwając się ode mnie. Łzy nadal spływały mi po polikach.
-Ale najpierw się przebiorę.- Podeszłam do szafy i wybrałam ten strój.


Bez okularów. Poszłam się wyszykować. Wysuszyłam szybko włosy i pomalowałam lekko-mocny makijaż. Wyszłam i poszłam do sypialni. Louis stał przy oknie.
-Gotowa-oznajmiłam
-To w drogę bo będziemy jechać godzinę-oznajmił
-Co?! Godzinę?!-zdziwiłam się bo szpital jest pół godziny z tąd
-Ale nie jedziemy do tego szpitala-oznajmił
-To do którego?-zaciekawiłam się
-Bardziej w mieście-odpowiedział wychodząc. Poszłam za nim głośno wzdychając. Weszliśmy do auta. Nie prowadził Louis tylko jakiś mężczyzna. Ja siedziałam z marchewkowym na końcu. Oparłam głowę o jego ramię. Łzy nadal mi spływały po polikach. Louis głaskał mnie po głowie. Miłe to było uczucie gdy mnie tak głaskał. Zaczął nucić piosenkę. Chyba ''Irresistible''. Dołączyłam się do nucenia. Znałam w sumie już ich wszystkie piosenki. Więc bez problemu mogłam nucić. 

                                         *POD SZPITALEM*
Wysiedliśmy z auta. Weszliśmy do szpitala. Louis  objął mnie ramieniem i trzymał w talii. Trzymał mnie mocno bym nigdzie nie szła. Zobaczyłam Liama. 
-Liam gdzie Zayn?-spytał Louis bo ja nie mogłam z siebie nic wydusić. Miał w oczach łzy. Pokazał palcem na szybę. Zauważyłam mulata. Zdołałam się uwolnić z uścisku Louisa. Podbiegłam do szyby. Zayn leżał na łóżku szpitalnym. Był popodłańczany do różnych maszyn. Czyli jest tak źle i to wszystko prze ze mnie. Łzy spływały mi strumieniami. Podszedł do mnie Styles.
-To moja wina-oznajmiłam
-Czemu?-zdziwił się
-Mogłam go złapać, a ja co? Patrzyłam się jak on spada. Mam ochotę wrócić się po ten pistolet i się zabić-byłam wkurzona.
-Co?! Jaki  pistolet?!-zdziwił się
-Nie ważne-machnęłam ręką. Poszłam do toalety by poprawić makijaż, a najlepiej zmyć.

                                           *HARRY*
Podszedłem do Louisa.
-O co jej chodziło z tym pistoletem?-zaciekawiłem się
-Chciała sobie w głowę strzelić-wytłumaczył. Po chwili przyszła nasza samobójczyni. Usiadła na krześle. Podszedł do niej Liam i ukucnął. My usiedliśmy po bokach Roberty.
-Roberta spokojnie. Zayn jest silny i z tego wyjdzie. Wierz w niego. Pomyśl, że jutro się już obudzi. Trzeba mieć dobre myśli-pocieszał
-Tylko,że ja go wtedy mogłam złapać-spojrzała na Liama.
-Przestań o tym myśleć-pocieszyłem ją też
-Ale ja nie mogę. Ja nic nie czuję ja nawet nie wiem co ja teraz czuję-to co powiedziała to mnie zatkało. Jak nie można nic czuć.
-Jak?-zdziwił się Liam
-No tak, ja nic nie czuję. Chciałabym zniknąć z tego świata.-oznajmiła chowając twarz w rękach. Przyszła Jasmin. Podbiegła do Robetry.
-Roberta choć no na chwile-poprosiła. Wstała z niechęcią. Po chwili przyszła Roberta miała w ręku jakąś kartkę. Podeszła do okna gdzie leżał Zayn. Podszedłem do niej. Wyglądała na twarzy makabrycznie. Makijaż rozmazany.


-Roberta co tam masz?-zaciekawiłem się
-Nie ważne-powiedziała obojętnym głosem. Patrzyła się na Zayna. 
-Roberta choć do domu-złapałem ją. Spojrzała się na mnie morderczym spojrzeniem.
-Ok dobra spokojnie-podniosłem ręce na znak ''poddaję się''. Zgniotła kartkę, którą trzymała w dłoni. Przeraziłem się jej.Podszedł do nas Liam
-Idziecie do domu?-spytał. Roberta nadal się na mnie patrzyła morderczym spojrzeniem. Odszedłem gdy się odwróciłem ona nadal się na mnie patrzyła. Nie wiem o co jej chodziło. Choć może jednak wiem. Całowałem się z Jasmin, a ona nie chciała to może dlatego. No ale chyba by się na mnie nie patrzyła morderczym spojrzeniem. Podeszła do mnie Roberta.
-Pożałujesz tego-ostrzegła mnie
-O co ci chodzi?-zdziwiłam się
-Sam wiesz o co mi chodzi-odwróciła się i poszła. 

                                              *ROBERTA*
Harry pożałuje za to, że się całował  z Jasmin na oczach foto reporterów. Przez niego Jasmin chłopak zobaczył zdjęcia i z nią zerwał.  W ręku miałam zdjęcie Harrego i Jasmin jak się całują. Bardzo tęskniłam za Zaynem. Jak wcześniej mówiłam nic już nie czułam choć nie, czuję coś czuję tylko ból i nic więcej. Chciałabym, żeby to się nigdy nie zdarzyło. Poczułam dłoń na ramieniu. Odwróciłam się. Był to Liam.
-Widziałaś Nialla?-spytał. Pokiwałam, że nie wiem.
-Pomogę ci go szukać-oznajmiłam. Poszliśmy go szukać. Byliśmy rozdzieleni ale porozumiewaliśmy się przez telefon. Tak jakbyśmy rozmawiali przez telefon. Nagle go zobaczyłam.
-Liam nie zgadniesz gdzie jest Naill-oznajmiłam
-No gdzie?-zdziwił się
-W barze tutaj w szpitalu-zaśmiałam się. Rozłączył się Liam. Podeszłam do Nialla, który siedział przy jednym ze stolików. Wybrał sobie stolik z takimi jakby kanapami. Usiadłam koło niego.
-A tobie co?-zaciekawiłam się
-Nic-odpowiedział
-Jasne-naciskałam
-Martwię się o Zayna-oznajmił.
-Ja też, nawet teraz płaczę-powiedziałam. W sumie to prawda, płakałam
-Wiem co teraz czujesz-poklepałam go po ramieniu. Przyszedł Liam. On też miał  łzy w oczach.
-Obraziłeś się na Jasmin?-spytałam
-Nie, a czemu?-zdziwił się
-Bo Harry  całował się z Jasmin w brew jej woli-wytłumaczyłam
-Nie i CO?! HARRY CAŁOWAŁ SIĘ Z JASMIN WBREW JEJ WOLI?!-te ostatnie co było wykrzyczane to obydwoje wykrzyczeli.
-Tylko jakby co to nie wiecie-oznajmiłam
-Spoko- powiedzieli równocześnie. Uśmiechnęłam się do nich przyjaźnie. Potem rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nieraz się śmialiśmy.

                                         *JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ*
Musieliśmy już iść. Nie wiem czemu nam nie pozwolili wejść do Zayna. Podeszłam do okna gdzie leżał Zayn. 
-Tęsknię Zayn mam nadzieję, ze jutro się obudzisz-powiedziałam do śpiącego mulata. Odciągnął mnie Liam. Ja protestowałam nie chciałam wychodzić. Przełożył mnie przez ramię. Ja się szarpałam ale to nie dawało rady bo był owiele za silny. 
-Roberta ogarnij się sama siebie krzywdzisz-oznajmił Harry
-Co? Ja siebie krzywdzę?-zdziwiłam się
-Tak nie możesz przez moment zapomnieć o Zaynie?-powiedział. Nadal byłam noszona przez Liam
-Ja mam zapomnieć przez chwilę o Zaynie? Ty chyba głupi jesteś!-krzykłam. Odpuściłam sobie. Głowę spuściłam. Nie miałam już siły się z nim siłować.
-Mogę ci zaufać?-spytał Liam
-To zależy w czym-oznajmiłam
-Gdy cię postawię to uciekniesz?-spytał stając
-Nie-skłamałam.Postawił mnie, ja szybko uciekłam. Pech chciał, że Liam mnie dogonił.
-Obiecałaś-oznajmił przekładająca mnie przez ramię.
-I ty mi uwierzyłeś, na serio?-oznajmiłam
-Masz rację-przyznał
-Ja cię do łóżka przykleję-oznajmił Louis. Teraz go zobaczyłam tego umięśnionego chłopaka. Boże jaki on piękny. Przy nim czuję się, że żyję. Zaraz przy nim ja wszystko czuję. Teraz mam motyle w brzuchu. Miałam ochotę wszystko zostawić i chodzić za nim jak cień. Wpatrywałam się w niego zcyli Louisa jak w kolorowy obrazek. Liam posadził mnie na siedzeniu w aucie. Koło mnie usiadł Louis. Oparłam głowę o jego ramię. Odpłynęłam......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz