wtorek, 8 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 29


Już prawie wypuszczałam z uścisku dłoń Malika gdy on ją ścisnął. Nie było to mocno ale to poczułam
-Zayn?!-spytałam z nadzieją. Pokiwał twierdząco głową.
-Musi pani wyjść-poprosił doktor. Wyszłam
-Co się stało?-zaciekawił się Niall
-Zayn się obudził-oznajmiłam przytulając chłopaków.
-W końcu!-krzykłam. Miałam ochotę skakać z radości.

                                         *NASTĘPNY DZIEŃ*
Byłam cała happy. Wyszykowałam się. Wybrałam ten strój.


Umalowałam lekko-mocny makijaż i poszłam do chłopaków. Wbiegłam  do chłopaków.
-Gotowi?-krzykłam 
-Poczekaj spokojnie Zayn nigdzie nie pójdzie-uspokoił mnie Liam.
- Ja nie mogę czekać-skakałam trzymając Liama za rękę. 
-WOW. Ogarnij się bo mi rękę urwiesz.-uspokajał mnie Liam. Zszedł smutny Louis.Podeszłam do niego.
-Louis co ci się stało?-spytałam
-Nic-odpowiedział. Kurdę czy zawsze chłopaki gdy mają problem to zawsze odpowiadają nic.
-Widzę,że coś ci jest-oznajmiłam
-To dobrze,że widzisz-uśmiechnął się sztucznie.
-Louis gadaj prawdę-zażądałam
-Po co?-spytał
-Bo chcę wiedzieć-oznajmiłam
-Nie-kłócił się
-Louis bo cię nie wypuszczę-powiedziałam już troche  podenerwowana.
-Roberta, Louis idziecie!-usłyszałam Nialla
-Idźcie my was dogonimy!-krzykłam.
-Uuuu-zawył Harry
-Harry przyuważ sobie!-krzykłam wkurzona
-Spokojnie Roberta-uspokoił mnie Niall
-Idźcie już!!!-krzykłam. Wyszli.
-Nie idziemy?-zdziwił się Louis
-Gadaj-zażądałam
-Nie-odpowiedział
-Teraz-powiedziałam przez zęby.
-No dobra!-krzyknął
-Nareszcie!-oznajmiłam
-Jestem smutny bo jestem zazdrosny-spuścił głowę. 
-Co? czemu jesteś zazdrosny?-spytałam
-Bo teraz więcej czasu spędzasz z Zaynem i mówisz o nim-wyminął mnie i wyszedł z domu. Louis jest zazdrosny... Czyli,że ja go ranię jak jestem przy Zaynie. Nie wiem co robić czy iść czy zostać. Miałam mętlik w głowie. Usiałam bezradnie na kanapie.
-Louis jest zazdrosny o mnie-nie mogłam w to uwierzyć. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Był to Liam. Jak to on zawsze się o kogoś martwi. Nie odebrałam. Co mam robić? Siedzieć czy iść. Cały czas chodziło mi to pytanie. Wstałam i poszłam do siebie do domu. W sumie to pobiegłam. Wbiegłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem.
-Roberta ogarnij się-powiedziałam do swojego odbicia. 
-CO MAM ROBIĆ!!!!!!!!!-krzykłam. Uderzyłam z pięści w lustro. Rozpadło się na małe kawałki.
Czułam jak adrenalina przepływa przez moje żyły. Poszłam do swojego pokoju. 

                                       *LIAM*
Zayn musiał jeszcze być w szpitalu. Zamartwiałem się o Robertę. Louis przyszedł, a ona nie. 
-Idę sprawdzić co u Roberty-poinformowałem i wyszedłem. Wsiadłem do auta i pojechałem. Dojechałem po godzinie jazdy do Roberty domu. Wszedłem do jej domu. Drzwi od łazienki były otwarte. Wszedłem do niej. Zobaczyłem rozbite lustro. Szybko pobiegłem do pokoju Roberty. Panował tam chaos. Naprzeciwko okna siedziała chyba Roberta. Miała na sobie szarą bluzę, a na głowie kaptur.Podszedłem do niej.
-Roberta co ci jest?-spytałem ona mi nic nie odpowiedziała
-ROBERTA!-krzyknąłem zaczęła nucić jakąś piosenkę. Zadzwoniłem do chłopaków.
-Chłopaki z Robertą coś jest-oznajmiłem krótko i się rozłączyłem. Po godzinie byli w domu. Weszli na górę.
-Wow-powiedział Niall.
-W ogóle nie odpowiada na moje pytania-oznajmiłem
-To chyba moja wina-spuścił głowę louis.
-Czemu?-zdziwiłem się
-Bo jej powiedziałem,że jestem zazdrosny o nią-oznajmił. Roberta ścisnęła dłonie co spowodowało,że swoje pazurki wbiła w nogi.
-Roberta ogarnij się!!!!!!!!!-krzyknąłem i złapałem jej dłonie.

                                 *TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*
Nic się nie polepszyło z Robertą. Zayn dziś wychodził ze szpitala tylko ma dużoooo odpoczywać. Louis po niego pojechał bo ja muszę pilnować Roberty. W tym momencie siedzę na łóżku w pokoju Roberty. W ogóle się nie rusza. Po chwili usłyszałem kroki. Wszedł Zayn. 
-Roberta....-oznajmił. Ona zacisnęła oczy. Po jej polikach spłynęły łzy. Podszedł do niej.
-Co ty z sobą zrobiłaś?-zapytał. Miała zamknięte oczy.
-Zayn to na marne-oznajmiłem
-Spokojnie Liam-uspokoił mnie
-Roberta jeśli się nie ogarniesz to umrzesz i wtedy to mnie i nikogo innego nie zobaczysz-mówił z powagą.
-I co z tego-wydusiła
-To,że w tym momencie mnie i Liama i wszystkich zraniłaś-oznajmił.
-Co mnie to-spojrzała w bok
-Zmieniłaś się do nie do poznania-oznajmił
-I dobrze-oznajmiła. Nie mogłem wytrzymać i wyszedłem. 
-Roberta chociaż byś się mogła ruszyć-usłyszałem.

                                      *ZAYN*
Poruszyła palcem.
-Proszę-spojrzała się na mnie.
-Roberta wiesz,że mi nie oto chodzi-miałem ochotę nią potrząsnąć.
-Chcę być sama-oznajmiła
-Masz pech bo ja nigdzie nie idę-wstałem i położyłem się na łóżku. Wszedł Liam.
-I co?-spytał
-Dziś nocuję u Roberty-powiedziałem patrząc w sufit.
-Ok. To my jedziemy-oznajmił. 

                                         *20.00*
Roberta w ogóle się nie ruszyła. Po kilku minutach usnąłem.....
Poczułem jak ktoś leży na mnie. Otworzyłem oczy. Była to Roberta. Spała koło mnie. Zacząłem się bawić jej włosami. Była godzina 3.33. W pewnym momencie wtuliła się w mój tors. Ucieszyłem się,że w ogóle się ruszyła. Znowu odpłynąłem....

                                           *RANO*
                                            *09.00*
Powoli i z niechęcią otworzyłem oczy. Koło mnie leżała Roberta. Spała. Nie mogłem wstawać. Bawiłem się jej włosami. Po chwili ona się odwróciła i uśmiechnęła radośnie.
-Hej maleńka-powitałem ją
-Hej maleńki-oznajmiła
-Co tam?-spytałem
-Przepraszam-oznajmiła i się we mnie wtuliła
-Za..?-zdziwiłem się
-Za to,że się tak zaniedbywałam-oznajmiła
-Przecież wiem,że to nie twoja wina, kierowały tobą emocje-spojrzałem w jej brązowe oczy.
-Wcale,że nie-chciała wstać ale jej nie pozwoliłem
-Nie mogę wstawać z łóżka-uśmiechnąłem się cwaniacko.
-Jak mam ci uwierzyć?-spytała
-A co chcesz żebym zrobił?-zapytałem
-Nie wiem-odpowiedziała
-Ufasz mi?-zapytałem
-To się waha-oznajmiła krzywiąc się.Położyłem się na plecach
-To nie musisz mi zaufać-oznajmiłem
-To ci ufam-oznajmiła lekko się unosząc by mnie mogła zobaczyć
-Nie bo się obrazisz-patrzyłem na sufit
-Proszę-zrobiła maślane oczka
-Nie-oznajmiłem. Zaczęła mnie gilgotać.
-Roberta ogarnij się-wydusiłem przez śmiech
-Co chciałeś zrobić?-zapytała. Pocałowałem ją. Znieruchomiała
-Sama chciałaś-spojrzałem na nią. Wstała i podeszła do szafy. Wyjęła jakieś ciuchy i wyszła. Czemu tak zrobiła przecież sama tego chciała. Jeszcze trochę tak pomyślałem i wstałem.
-Leżeć!-krzykła wchodząc w niebieskiej bokserce i czarnych spodenkach. 
-A co ja pies?-zapytałem
-Połóż się lekarz ci kazał leżeć. Zaraz ci przyniosę śniadanie-oznajmiła. Grzecznie się położyłem ona wyszła. Poczułem jak coś wibruje na łóżku. Był to telefon Roberty. Dostała wiadomość. Nie chciałem czytać ale coś mnie korciło. Otworzyłem pisało ''Przypomniał mi się nasz pocałunek :*''. Spojrzałem od kogo to jest. Było napisane ''Miguel:*''. Odpisałem ''Gdy sobie to teraz przypomniałam to mi się rzygać chce''.Usłyszałem kroki. Szybko zablokowałem telefon. Weszła Roberta z tacą. Były na niej tosty i sok. Położyła mi na kolanach.
-Smacznego-użyczyła
-Dzięki, a ty nie jesz?-spytałem
-Jadłam jak ci robiłam-uśmiechnęła się do mnie. 
-Nie ufam ci-uśmiechnąłem się cwaniacko
-To masz pecha-wstała i wyszła z pokoju. Wziąłem jej telefon i wstałem szybko. Pobiegłem do salonu.
-Roberta mam dla ciebie ważną wiadomość.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz