TEN ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ MARTYNIE MALIK
-Louis... ty nie odpuścisz?-zapytała
-Nie-uśmiechnąłem się
-I to mi się w tobie podoba. Chcę z tobą chodzić-odpowiedziała. Byłem szczęśliwy. Podszedłem do niej i ją przytuliłem zapiąłem jej naszyjnik. Odsunęła się o centymetr.
-Dziękuję Lou-otworzyła naszyjnik. Uśmiechnęła się. Czyli,że się jej podoba.
*2 GODZINY PÓŹNIEJ*
Wracaliśmy własnie do domu Louisa.
-Tylko na razie nie rozgłaszajmy tego,że jesteśmy razem-oznajmiła
-Ale wiesz,że później i tak to wyjdzie na jaw?-ostrzegłem ją
-Niestety wiem-trochę posmutniała
-Ale spokojnie nic ci się nie stanie-uspokoiłem ją
-Wiem bo zawsze przy tobie czuję się bezpieczna-przytuliła mnie mocniej. Weszliśmy do domu. Przy drzwiach ją pocałowałem.
<MUZYKA DO MOMENTU>
*ROBERTA*
Zobaczyłam Zayna jak się na mnie spojrzał,a potem z bezradnością w górę i potem przed siebie. Widziałam w jego oczach ból, złość i smutek.
-Co się stało kochanie ?-zapytał Lou
-Nic-odpowiedziałam.Louis się odwrócił Zayn udawał,że bawi się telefonem i niczego nie widział. Poszliśmy usiąść na kanapie. Usiadłam koło marchewkowego. Nagle poczułam jak ktoś mnie przenosi. Nim się zorientowałam byłam na kolanach Louisa. Wiedziałam,że Zayn będzie teraz cierpiał ale co ja mogę zrobić. Nie chodzić z nikim? Sam chciał bym była szczęśliwa. Kiedyś to musiało się stać. Po chwili przyszli chłopaki.
-Mam dla was ważną wiadomość-oznajmił marchewkowy
-Jaką?-zainteresował się Liam
-Ja i Roberta chodzimy ze sobą-pochwalił się.
-Super-ucieszyli się. Zayn wymusił uśmiech.
-Lou choć na chwilę-poprosiłam. Poszliśmy do kuchni.
-Liam ma dziś urodziny,a ja nie mam dla niego prezentu-powiedziałam po cichu.
-Zadbałem o to i kupiłem za ciebie-uśmiechnął się przyjaźnie.
-Co ja bym bez ciebie zrobiła?-przytuliłam go. On za to odwzajemnił gest. Zadzwonił do mnie telefon. Spojrzałam kto to. Była to Victoria. Odebrałam.
-No co tam?-zapytałam
-O której jest ta impreza urodzinowa?-zapytała
-O 20.00.-odpowiedziałam.
-Ok dobra tylko to chciałam wiedzieć.-powiedziała i się rozłączyła.
-Lou idziemy do moich rodziców?-zapytałam
-No spoko-oznajmił. Powędrowaliśmy do moich rodziców. Ciekawe jak tam u nich i jak tam u Miguela. Szliśmy powoli bo nam się nie śpieszyło. Gdy zobaczyliśmy paparazzi zaczęliśmy biec. Dobiegliśmy do domu rodziców. Weszliśmy.
-Hej mamo i tato to ja i Louis!-krzykłam z radością. Weszliśmy do salonu. Zobaczyłam tatę jak trzyma Miguela.
-Hej tato-przywitałam się
-Dzień dobry-przywitał się grzecznie Louis. Wzięłam od taty Miguela. Usiadłam na kanapie,a marchewkowy za mną. Przyszła mama.
-O Roberta jak fajnie,że jesteś-ucieszyła się mama
-Mamo, tato to mój chłopak Louis-przedstawiłam marchewkowego
-Miło mi państwa poznać-przywitał się.
-U nas możesz się czuć jak u siebie-jak to mama zawsze jest miła.
-Nawet u nas możesz bywać codziennie ile tylko chcesz-powiedział tata. Mój tata nie był taki jak inni ojcowie mój był wyluzowany i to mi się w nim podobało. Potem zaczęliśmy rozmawiać. Louis dobrze dogadywał się z moimi rodzicami. Zastanawiałam się jacy są jego rodzice. Na pewno ich kiedyś poznam. Miguel usnął mi na rękach. Poszłam zanieść go do jego pokoju. Gdy weszłam zobaczyłam zdjęcia. Niektóre były moje. Położyłam małego. Podeszłam do szafki ze zdjęciami. W rękę wzięłam jedno na którym jestem z mamą i tatą. Wtedy byliśmy na Hawajach. Następne zdjęcie jest jak byłam mała.
Było jeszcze jedno moje zdjęcie. Zrobiłam je dzień przed wyjazdem. Zdziwiłam się,ze nie ma zdjęć moich z moimi siostrami. Tak mam siostry.Ale zbytnio z nimi kontaktu już nie mam. Od kąd zaczęłam śpiewać one się ode mnie odwróciły. Zeszłam na dół. Usiadłam koło Louisa.
-Wiesz gdzie jest Blanca?-zapytałam niepewnie
-Sami nie wiemy-spuściła głowę mama.
-To ty masz siostrę?-zdziwił się Louis
-Niestety tak..-oznajmiłam
-A teraz masz braciszka, który na pewno cię kocha-pocieszał
-Wiem i ciebie pewnie też pokocha-uśmiechnęłam się do niego
-Mnie żeby nie polubił-zaśmiał się
-No tak ciebie wszyscy lubią-oznajmiłam. Rodzice zaczęli się śmiać.
*GODZINA PRZED URODZINAMI LIAMA*
Byłam ubrana w czarną miniówkę i czarne szpilki. Louis był u siebie w domu. Umówiłam się z dziewczynami, że przyjdą do mnie. Umalowana i ubrana zeszłam na dół. Po chwili usłyszałam pukanie. Otworzyłam drzwi. Zobaczyłam dziewczyny. Wpuściłam je na chwilę. Victoria była ubrana w zieloną bokserkę i czarne spodenki,a na nogi czarne koturny z zielonymi sznurówkami. Demi była ubrana w białą bokserkę i czarne spodenki,a na nogi białe conversy. Selena ubrała się w czerwoną miniówkę i czerwone szpilki.
-Poczekajcie zadzwonię po Louisa-oznajmiłam i wykonałam czynność. Louis przyjechał w pół godziny. Wsiedliśmy. Ja siedziałam z przodu. Podczas drogi zaczęłam się wygłupiać z dziewczynami.
-Miałem pomysł by pojechać na piknik-zaproponował
-Jestem za-zgłosiłam się
-My też-powiedziały chórem dziewczyny.
-To jeszcze chłopaki się muszą zgodzić-oznajmił
-Oni na pewno się zgodzą-oznajmiłam. Po pół godzinie jazdy dojechaliśmy do domu chłopaków wysiedliśmy z auta.
-Roberta my pójdziemy na chwilę na górę-poinformował mnie Louis. Weszliśmy. Dziewczyny poszły do salonu,a ja z Louisem na górę. Weszliśmy do jego pokoju. Marchewkowy z szafy wyjął dwa pudełka.
-Masz to od ciebie dla Liama-podał mi jedno z pudełko. Zeszliśmy na dół.
-Co tak szybko?-zaśmiał się Harry.
-Przyuważ sobie Styles nadal pamiętam o Jasmin-ostrzegłam. Styles ucichł. Podeszłam do Liama
-Wszystkiego najlepszego Liam-złożyłam mu życzenia i dałam pudełko. Tak samo postąpił Louis. Dziewczyny pewnie już mu dały bo nie miały w ręku swoich pudełek.W pewnym momencie zadzwonił mój telefon....
*-to zdjęcie jest z urodzin siostry starszej. Chciała pierwsza spróbować kawałka tortu i chciała wkurzyć swoją starszą siostrę.
-Poczekajcie zadzwonię po Louisa-oznajmiłam i wykonałam czynność. Louis przyjechał w pół godziny. Wsiedliśmy. Ja siedziałam z przodu. Podczas drogi zaczęłam się wygłupiać z dziewczynami.
-Miałem pomysł by pojechać na piknik-zaproponował
-Jestem za-zgłosiłam się
-My też-powiedziały chórem dziewczyny.
-To jeszcze chłopaki się muszą zgodzić-oznajmił
-Oni na pewno się zgodzą-oznajmiłam. Po pół godzinie jazdy dojechaliśmy do domu chłopaków wysiedliśmy z auta.
-Roberta my pójdziemy na chwilę na górę-poinformował mnie Louis. Weszliśmy. Dziewczyny poszły do salonu,a ja z Louisem na górę. Weszliśmy do jego pokoju. Marchewkowy z szafy wyjął dwa pudełka.
-Masz to od ciebie dla Liama-podał mi jedno z pudełko. Zeszliśmy na dół.
-Co tak szybko?-zaśmiał się Harry.
-Przyuważ sobie Styles nadal pamiętam o Jasmin-ostrzegłam. Styles ucichł. Podeszłam do Liama
-Wszystkiego najlepszego Liam-złożyłam mu życzenia i dałam pudełko. Tak samo postąpił Louis. Dziewczyny pewnie już mu dały bo nie miały w ręku swoich pudełek.W pewnym momencie zadzwonił mój telefon....
*-to zdjęcie jest z urodzin siostry starszej. Chciała pierwsza spróbować kawałka tortu i chciała wkurzyć swoją starszą siostrę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz