niedziela, 16 marca 2014

ROZDZIAŁ 25


-Niall mówiłam już, że nie jestem na ciebie zła-spojrzał się na mnie.
-Nadal myślę, że to prze ze mnie jesteś pokłócona z Zaynem-opuściłem głowę.
-To nie była wo gule twoja wina, a teraz to jest jego wina-podniosła moją głowę. Uśmiechnęła się ja odwzajemniłem uśmiech.

                                       *24.00*
                                        *ROBERTA*
Szykowaliśmy się do spania. Ja miałam spać w jednym pokoju z Louisem. Jasmin jest w jednym pokoju z Niallem. Ja miałam się ostatnia wyszykować do spania. Od razu mówię ja sama chciałam być ostatnia. Wszedł Louis. 
-Możesz się już wyszykować-po informował mnie
-Dzięki za info-powiedziałam wstając. Louis podszedł do szafy.
-Czemu chcesz być ostatnia do wyszykowania?-zaciekawił się. Szukał czegoś w swoich rzeczach.
-Lubię być ostatnia i nie muszę się śpieszyć-uśmiechnęłam się cwaniacko. Podął mi niebieską bluzkę. Przyłożyłam ją do siebie. Była na mnie o wiele za duża.
-Opłaca się być małym-zaśmiałam się
-Nie będę się śmiać-był cały czerwony
-1...2...3...-odliczałam. Gdy powiedziałam 3 wybuchł. Ja wraz z nim zaczęłam się śmiać. Wyszłam i poszłam. Wyszykowałam się. Gdy wracałam spotkałam Malika. Udałam, że go nie widzę. Minęłam go. Klepnął mnie w tyłek. Odwróciłam się. Śmiał się.
-Ale śmieszne nie no pękam ze śmiechu-powiedziałam z sarkazmem
-I to jeszcze jak-przyznał
-Ty lepiej ze mną nie zaczynaj dziecko-ostrzegłam go. Poszłam do pokoju marchewkowego. 
-Niech zgadnę spotkałaś Zayna-zgadywał
-Bingo. Pan Tomlinson wygrał. Brawa dla niego!!-krzykłam bijąc brawo
-Co wygrałem?-spytał
-Spanie w jednym pokoju ze mną-uśmiechnęłam się.
-Fajnie-ucieszył się
-To teraz spać-rozkazałam kładąc się na łóżku. Tomlinson położył się koło mnie. Leżałam na plecach wpatrywałam się w sufit. Myślałam o tym co mi się śniło gdy byłam w śpiączce. Powoli mój sen się spełnia. Wyleciałam do Polski i jestem pokłócona z Zaynem prawie wszystko się zgadza. No i z Louisem jestem w zgodzie. To 3 rzeczy rzeczy się zgadzają. Po kilku minutach usnęłam....

                                 *10.00*
                                 *LOUIS*
Otworzyłem powoli i z niechęcią oczy. Zobaczyłem Robertę. BOŻE JAKA ONA ŁADNA. Tylko ta myśl chodziła mi po głowie. Patrzyłem się na nią jak w kolorowy obrazek. Delikatnie zacząłem się bawić jednym z kosmyków włosów. W ten się do mnie przytuliła. Mi to tam pasowało. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Otworzyła oczy. Odsunęła się gwałtownie. Spowodowało to,że spadła z łóżka. Wybuchłem śmiechem. Ona też zaczęła się śmiać. Leżałem na plecach. Poczułem jak ktoś mnie zrzuca z łóżka. Zapewne była to Roberta. Spojrzałem na łóżko. Siedziała na nim czerwono włosa.
-Masz ubaw prawda?-spytałem się podnosząc.
-No i to jeszcze jaki-zaśmiała się.Poszedłem się odświeżyć. Założyłem to.



Gdy wróciłem Roberta czesała się. Zrobiła sobie wysokiego kucyka. Nawet słodko wyglądała. 
-Choć coś zjeść-powiedziała
-Poczekaj muszę ci coś powiedzieć-zatrzymałem ją.
-Co tam marchewkowy-odwróciła się. Spojrzała się na mnie. 
-Roberta ja....-nie dokończyłem bo wszedł Liam. On to ma moment.
-Chodźcie na śniadanie-poinformował
-Zaraz będziemy-oznajmiła. Liam wyszedł. Zostałem sam z Robertą
-No to co chciałeś mi powiedzieć?-spytała
-Już nic-odpuściłem. Spuściłem głowę
-Louis gadaj-zatrzymała mnie ręka.
-Roberta nie..-wyminąłem ja i wyszedłem. Ona podbiegła do mnie.
-Jeśli nie chcesz to nie mów-powiedziała i zgrabnym krokiem zeszła ze schodów. Podarzyłem za nią. Chciałem jej się zapytać o chodzenie ale boję się, ze mnie wyśmieje. Wszedłem do kuchni. Wszystkie miejsca koło Roberty były pozajmowane. Musiałem usiąść na przeciwko niej na krańcu. Nie zręcznie się wtedy czuję. Ale muszę wytrzymać. Zaczęliśmy zajadać naleśniki z bitą śmietaną i cukrem pudrem. Byłem trochę przygnębiony co nie uszło uwadze chłopaków.
-A tobie co Tomlinson?-zaciekawił się Zayn
-Nic, a co miało by się stać-próbowałem nie poznać po sobie, że coś mi jest. Ale mi to nie wyszło
-Nasz marchewkowy się zakochał!-krzyknoł Harry.
-wcale,że nie!-obużyłem się
-Pewnie w Robercie-zarzucił Niall.Spojrzałem się na Roberte była trochę czerwona. Ja chyba też się zarómieniłem.
-Oooo jak słodko obydwoje się zrumienili-zawył Harry.
-No i co z tego, że Louis się we mnie zakochał, a może ja też się w nim zakochałam. I co ze mnie też się będziecie śmiać?!-wstałam i wyszła z kuchni.
-I w dodatku cię broni. Tomlinson ty to masz szczęście-poklepał mnie po ramieniu Niall. Wstałem i poszedłem szukać Pardo. Nie było to trudne siedziała na kanapie w salonie. Usiadłem koło niej.
-To prawda?-spytała nie patrząc na mnie
-Ale co?-spytałem
-To,że się we mnie zakochałeś-spojrzała się na mnie
-Tak..-spuściłem głowę. Ona mnie pocałowała. Trwało to długo ale całowała mnie namiętnie. Usłyszałem brawa. Odwróciliśmy się równocześnie w stronę oklasków. Byli to chłopaki.
-No i co będzie parą w końcu czy nie?-spytał Harry. Spojrzałem się na Robertę
-Chcesz ze mną chodzić?-spytałem patrząc na nią.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Następny rozdział wstawię dopiero gdy będą 3 komentarze.

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń