Obudziłam się. Koło mnie byli chłopaki.Miło było się budzić przy osobach na których ci zależy.
-Jak się spało?-zapytał się Louis.
-Dobrze, a gdy się obudziło jest jeszcze lepiej.-oznajmiłam.
-OOOOO-wykrzyczeli i mnie przytulili.
-Miło się budzić przy osobach na który mi zależy-wyżaliłam się.Teraz się zorientowałam, że brak Zayna.Trochę się zasmuciłam nie uszło to uwadze chłopaków
-A tobie co?-spytał Harry
-Gdzie jest Zayn?-spytałam delikatnie oni się na siebie spojrzeli.
-No nie wiem znudziło mu się przychodzenie do mnie czy ma dziewczynę-na ostatnie słowa chłopaki spuścili głowę.
-Zayn gdy omówił się to powiedział, że to jest ważniejsze od wszystkiego-wytłumaczył Harry.Te słowa zabolały.Wiem, że to głupie ale mnie słowa bardziej bolą niż udeżenie. .Tak dobrze przeczytaliście mnie słowa bardziej bolą.
-Nie załamuj się-pocieszali
-Te słowa mnie zabolały-powiedziałam połykając ślinę.Oznaczało to, że zaraz się popłaczę ale powstrzymywałam się.
-Proszę Roberta nie płacz-powiedział Niall.
-Nie będę-powiedziałam patrząc w dół. W ten wszedł lekarz
-Widzę, ze ma pani gości-zauważył
-Ano-uśmiechnęłam się
-Mam dla pani dobrą wiadomość. Pani może dziś wyjść nie mamy żadnych zastrzeżeń-poinformował.
-A Roberta będzie mogła pić?-spytał Harry jak to on musi z czymś wyskoczyć.
-Jeśli chce-wybuchłam śmiechem. W sumie nie tylko ja wybuchłam śmiechem nawet doktor zaczął się śmiać.
-Mam nadzieję, że to łzy szczęścia-oznajmił doktor-Tak-szybko odpowiedziałam nawet się nie zorientowałam, że łzy mi spłynęły po pulikach.Doktor wyszedł.
-To nie były łzy szczęścia-powiedział Liam
-To były szczęścia-zaczęłam się sprzeczać.Liam się na mnie spojrzał spojrzeniem mówiącym 'yhym ta jasne'. Uśmiechnęłam się do niego.Wszyscy zaczęli się śmiać.
-Nie mówcie Zaynowi, że wychodzę-powiedziałam
-Ty podła-powiedział Louis
-To jeszcze nie oznacza, że jestem podła, podła to ja mogę się dopiero stać-poruszyłam śmiesznie brwiami.Chłopaki zaczęli się śmiać.Powoli wstałam i podeszłam do mojej walizki.. Wyjełam z niej szare rurki, luźna białą bokserkę,bejsbolówkę czarno białą i czarne koturny oraz kosmetyczkę. Poszłam do łazienki ubrałam się i pomalowałam włosy zostawiłam rozpuszczone.Wyszłam.
*W DOMU ROBERT*
W końcu jestem w domu. W tym momencie siedzimy w salonie na kanapie.Nagle ktoś zadzwonił do Liama. Odebrał. Słyszeliśmy tylko 'tak', 'ta','nie wiem' 'nie wiem gdzie są chłopaki'. Po krótkiej rozmowie Liam się rozłączył
-Kto to?-zaciekawiłam się
-Zayn-odpowiedział siadając
-Nie powiedziałeś mu?-spytałam
-Nie-odpowiedział
-To dobrze-odetchnęłam.Nagle usłyszałam pukanie do drzwi
-Liam ty otwórz-oznajmiłam wychodząc do kuchni.po czhwili słyszałam Zayna
-Co tam Zayn?-Liam
-gdzie jest Roberta?-spytał
-W szpitalu-odpowiedział. Zobaczyłam,że chłopaki też weszli do kuchni.Powiedziałam do nich po cihu 'Co wy robicie bo was zobaczy'.Nic nie odpowiedzieli.Potem usłyszałam jak Zayn mówi 'W sumie dobrze, ze leży w szpitalu'.Gdy to usłyszałam to mnie zatkało.
-Roberta spokojnie-Uspakajał mnie Louis. Szybko wybiegłam z kuchni i potem z domu. Słyszałam jak Zayn krzyczy 'Roberta poczekaj daj mi to wyjaśnić!'.Nawet się nie odwróciłam biegłam dalej.Ktoś mnie pociagnoł za nadgarstek. Był to Zayn.
-Zostaw mnie!-krzyk łam
-Daj mi to wytłumaczyć-oznajmił łapiąc mnie za ramiona i trzymając.
-Co tu jest do wyjaśniania to, że ja nie ja jestem najważniejsza?!-łzy napłynęły mi do oczu.
-To nie tak-odwrócił wzrok
-A zresztą i tak jesteśmy przyjaciółmi więc to z kim się spotykasz to twoja sprawa!-na te słowa puścił mnie ja poszłam do domu.
*ZAYN*
Nie wierzę, że to powiedziała.Mam ja gdzieś. Poszedłem do domu i zamknąłem się w pokoju.Mam jej dość najlepiej będzie jak o niej zapomnę.Nie będę za nią płakał. Miłem ochotę teraz pójść do niej i jej powiedzieć co o niej myślę.Usłyszałem pukanie do drzwi
-Czego?!-spytałem
-To ja Liam-odpowiedział
-Wejdź-odpowiedziałem. On wszedł.
-Idziesz dziś na imprę?-spytał
-No już pójdę może tam się odstresuje-powiedziałem
-O 20.30 bądź gotowy-powiedział wychodząc.
*20.00*
Zeszłem na dół. Chłopaki już tam byli każdy był ubrany tak:
W sumie nawet fajnie. Usłyszałem pukanie do drzwi. Poszedł otworzyć Harry. Zobaczyłem Robertę była ubrana
Mina jaką Liam zrobił jest bezcenna.
Roberta i my zaczęliśmy się śmiać. Roberta mnie zobaczyła przewróciła oczami.Ja to olałem.
-Gotowi?-spytałem
-Tak-odpowiedzieli chłopaki
-Aty Roberta?-grzecznie spytałem
-Dla ciebie palaczu pani Roberta-powiedziała
-Nie będziesz mi mówiła jak mam mówić.-za czołem się kłócić.
-A co zabronisz?-spytała robiąc minę, której nie da się opisać.
-Tak-odpowiedziałem
-Skończ i wróć do palenia chłopczyku-odwróciła się. Miałem ochotę jej walnąć ale się opanowałem
*IMPREZA*
*23.00*
Impreza trwała na dobre. Alkohol lał się litrami. Podszedłem do Roberty
-Mogę prosić do tańca?-poprosiłem i się ukłoniłem. Podeszła do mnie . Akurat była wolna piosenka.Przytuliła się do mnie. Ładnie nawet wyglądała w takim świetle. Nagle.....
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Za wszelakie błędy przepraszam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz