piątek, 28 lutego 2014

ROZDZIAŁ 17


Zobaczyłem Robertę. 
-Co się stało?-spytał Louis
-Chodźcie na chwilę-poprosiła. Zrobiliśmy to o co nas prosiła.
-I co?-spytałem
-Sama nie wiem po co was zawołałam-zaśmiała się. Zakryłem twarz w dłoniach.

                                         *ROBERTA*
Tak na prawdę wiedziałam czemu ich zawołałam ale i tak by się nie zgodzili więc po co marnować głos. Zeszliśmy na dół. Chłopaków nie było.
-Gdzie chłopaki?-spytałam Jasmin.
-Musieli gdzieś iść-odpowiedziała wstając. Podeszła do mnie. Okryłam ją ramieniem.
-Co tam siostra?-spytałam 
-Nudzi mi się-powiedziała
-Jak widzisz ja nie mogę się nigdzie ruszać ale może chłopaki gdzieś cię zabiorą-powiedziałam
-Al...-nie dokończył bo go pukłam łokciem w plecy
-Spoko-powiedział Zayn. Miał u mnie plus. 
-Super-ucieszyła się.
-Może na miasto?-spytał Louis
-Ok-odpowiedziała.

                                     *MIESIĄC PÓŹNIEJ*
Prawie nic się nie zmieniło oprócz tego, że Jasmin ze mną mieszka, a ja nie mam gipsu. W końcu go nie mam. Ten miesiąc był MĘCZARNIĄ. Przyznam, że chłopakom pasuje praca ''pielęgniarki''. Każdy mi pomagał na swój sposób. Było to słodkie. Siedzieliśmy teraz na kanapie w moim i Jasmin domu. Chłopaki oczywiscie też. Lecz ja na fotelu. Jak zawsze bo to ja. Wstałam i poszłam do pokoju. Wzięłam telefon. Gdy się odwróciłam zobaczyłam loczka.
-Co się stało?-zdziwiłam się
-Chłopaki i Jasmin chcą iść na miasto idziesz z nami?-spytał
-W sumie nie chce mi się-oznajmiłam. Zeszłam z Harrym  na dół
-I co idziesz?-spytał się Zayn
-Nie chce mi się-oznajmiłam leniwym głosem
-To niech ci się zachce bo masz iść-powiedziała Jasmin wręcz rozkazała
-Nie-kłuciłam się z nią
-Roberta!-krzykła
-Jasmin!-też krzykłam
-Idziesz i ani słowa-rozkazała
-No dobra!-odpóściłam bo nie było sensu się z nią kłucić. Poszłam do pokoju. Wzięłam niebieskie spodenki i niebieską bokserkę. Koturny też niebieskie. Ubrałam się i umalowałam lekko-mocny makijaż. Do tego torebka przez ramie oczywiście niebieska. Włożyłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Zeszłam z niechęcią na dół.
-Rozchmurz się-pocieszał Liam. Dla niego się uśmiechnęłam. W sumie niezbyt lubiłam zakupy, a w szczególności gdy mi się nie chce. Ale kogo to obchodzi?Nikogo. Właśnie nikogo. Pojechaliśmy tym busikiem chłopaków. Liam siedział z przodu z kierowcą. W sumie ja chciałam ale on mnie wyprzedził. Siedziałam w ''rzędzie'' z Niallem i Zaynem. Na przeciwko mnie była Jasmin, a ja siedziałam na środku. Przed Zaynem Louis, a przed Niallem Harry. Jechaliśmy. Oczywiście chłopaki się wygłupiali. Jak to oni. Droga STRASZNIE mi się dłużyła. Tak jakby końca nie było. Ale w końcu dojechaliśmy. Wysiedlismy. 
-Roberta co ty dzisiaj taka jakaś jesteś?-spytał Liam
-Mam taki dzień-odpowiedziałam. 
-Wyglądasz jakbyś miała zaraz umrzeć-powiedział Niall
-Bo się tak czuję-oznajmiłam
-Ratunku ona umiera!!!!!!!-krzyknoł Louis. Ja zakryłam się ręką



Nie powiem jak się czujem bo tego się nie da opisać. Wszyscy się na mnie spojrzeli.
-Louis zamknij się!!-powiedziałam przez zęby. Miałam ochotę wejść do tego busiku i z niego nie wychodzić
-No nie smuć się nie znasz się na żartach?-wzioł mnie okrył ramieniem. Modliłam się by ten dzień się w końcu skończył.
-HELP!!!-krzykłam. Chłopaki zaczęli się  śmiać. Miałam dosyć tego dnia. A on dopiero się zaczynał.

                                       *GODZINĘ PÓŹNIEJ*
Byłam sama z Louisem, Niallem i Harrym.Tak źle się czułam, że szok. W sumie od samego rana się tak czułam.
-Ej źle się czuję-oznajmiłam
-Tak jasne.Roberta nie kłam-powiedział Niall.
-Ja mówię na prawde-powiedziałam spojrzałam się na Louisa z nadzieją, że on mi chociaż uwierzy. Odwrócił wzrok.


Bomba nawet Louis mi nie pomorze.
-Roberta nas nie oszukasz-oznajmił Harry. Podeszliśmy do jakiejś informacji. Chłopaki zaczęli czytać ja pobiegłam na dół schodami ruchomymi do toalety bo mi się zachciało wymiotować. Wbiegłam w ostatniej chwili. Sama nie wiem od czego tak mi było źle. Umyłam twarz i z torebki wzięłam paczkę gum. Wyjęłam dwie i włożyłam do ust. Następnie poszłam usiąść na schodach. Ciekawe czy chłopaki się skapli czy mnie nie ma. Głowę schowałam w kolana. Siedziałam na zewnątrz by mi się polepszyło. Poczułam dotyk na  ramieniu. Spojrzałam się, był to Liam.
-Co się stało, że tu siedzisz?-zatroszczył się
-Źle się czuję-odpowiedziałam
-To czemu chłopakom nie powiedziałaś?-zdziwił się
-Mówiłam ale oni mi nie wierzyli-wyżaliłam się
-Moje biedactwo-przytulił mnie. Jedna osoba która się mną troszczyła. Liam to był mój starszy brat, a ja jego młodszą małą siostrzyczką.
-Choć pojedziemy do domu-powiedział pomagając mi wstać. Zadzwonił do chłopaków i poszliśmy do busika. Po godzinie dojechaliśmy. Znowu pobiegłam do toalety i znów wymiotowałam. Liam mi dał jakieś leki.
-Co ja bym bez ciebie zrobiła-powiedziałam siadając koło niego.Zapomniałam wspomnieć ale pojechaliśmy do jego domu. 

                                             *LIAM*
Nie mogłem uwierzyć, że chłopaki jej nie uwierzyli. Jak oni tak mogli?. Sam nie wiem. Spojrzałem na Robertę usnęła. W sumie to dobrze, że usnęła. W ten przyszli chłopaki. Roberta momentalnie się obudziła. Nie dziwię się jej wpadli jak atom.
-Gdzie Jasmin?-spyatała czerwonowłosa 
-Poszła do domu bo była padnięta-odpowiedział Louis.
-Roberta sorry, że ci nie wierzyliśmy-spóścili głowę Harry, Niall, Louis
-Spoko wiem, że mi trudno uwierzyć-przyznała
-Wcale, ze nie-sprzeciwiłem się
-Liam weź się nie oszukuj-powiedziałem patrząc się na nią z wyrzutem.
-Ja wiem swoje i ty wiesz swoje-oznajmiłem. Zaśmiała się.




Chyba zrobiłem śmieszną minę. Zerwała się i pobiegła do łazienki chyba. Po chwili usłyszeliśmy spuszczaną wodę. Przyszła po chwili. Była cała blada.
-Roberta może pójdziesz się położyć-powiedział Zayn.
-Nie, nie trzeba-oznajmiła. Chciała upaść ale Zayn w porę podbiegł i ją złapał. Wszyscy do niej podbiegli. Była nie przytomna. A jeszcze przed chwilą była taka radosna i pełna życia.
-Zanieś ja do łóżka-oznajmiłem. Poszedł.
-Szkoda mi jej-oznajmił Niall
-Nie tylko tobie-przyznałem. usiedliśmy. Przyszedł Zayn. Usiadł na fotelu. Zadzwonił telefon Nialla. Wstał i wyszedł do kuchni.
-Ciekawe czy poszedł rozmawiać czy jeść-zaśmiał się Louis
-W sumie to racja-przyznał Harry. Przyszedł Niall.
-Ty tam poszedłeś rozmawiać czy jeść?-spytał Zayn
-I to i to-odpowiedział siadając.
-Kto to?-zaciekawiłem się
-Jasmin-odpwiedział radośnie
-Twoja przyszła żona-dokuczył mu Harry
-Niedługo Roberta będzie twoją siostrą-Ja tez się dołączyłem. Niall się zarumienił. My zaczeliśmy się śmiać. 

                                             *3 GODZINY PÓŹNIEJ*
Siedzieliśmy u Zayna w pokoju bo Roberta się jeszcze nie obudziła.
-Może ją obudzimy-powiedział Niall
-Może..-myślałem. Robercie spłynęła łza po poliku. Harry ją wytarł. Ona go uderzyła z pięści w biodro co spowodowało, że spadł. My się zaczęliśmy się śmiać. Roberta szybko usiadła krzycząc jakieś imię. 
-Spokojnie Roberta-uspokoiłem ją.
-Czy ja kogoś uderzyłam?-spytała
-Nie nikogo nie uderzyłaś śniło ci się-powiedział z sarkazmem Harry.
-Ciebie można bić-powiedziała uśmiechając się
-Ej-oburzył się
-Trzeba było jej nie ruszać-przyznał Louis.
-Przepraszam Harry-zwróciła się do loczka, który siedział na podłodze. Spojrzał się na nią i zaczął myśleć. Epicko to wyglądało.
-Wybaczam bo nie umiem się na ciebie gniewać-powiedział. Roberta się uśmiechnęła do niego przyjaźnie.
-Długo spałam?-spytała się. Louis spojrzał się na swoją rękę.
-3 godziny-powiedział. Nawet tam nie miał zegarka
-Nie masz zegarka-powiedział Zayn
-No-spojrzał się na Zayna. Wszyscy zaczęli się śmiać.
-Wow-powiedziała Roberta łapiąc się za głowę. Wstała my też trochę się zachwiała oczywiście przytrzymałem ją.
-Może się jeszcze położysz-powiedział Nialler
-Nie-zapewniła
-Zaprowadzić cię do ciebie do domu?-spytałem
-Nie dzięki-powiedziała
-Nie ufam ci-odezwał się Harry. Ona spojrzała się na niego spojrzeniem mówiącym ''nie wkurzaj mnie''. Podniósł ręce na znak ''poddaję się''.
-Weście nie jestem jakimś dzieckiem mam 18 lat-oznajmił
-No i?-spytał Louis
-I to, że nie skaczcie nade mną jak nad małym dzieckiem-oznajmiła
-Spokojnie-uspokoiłem ją. Spojrzała się an mnie znacząco. Trochę się odsunąłem. Wyszła.
-Auć-powiedział Harry. Potem zeszliśmy do salonu usiedliśmy na kanapie. Rozbrzmiał mój telefon. Była to Jasmin
-Co tam Jsmin?-spytałem
-Chodzi o Robertę.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz